Nie będę tym razem, mimo całkowitego zarośnięcia bloga bluszczem i innymi chwastami, rozpisywał się na jakiś chwalebny temat muzyczny. Moja formuła się wyczerpała - być może wrzucę tu czasem recenzję płyty czy demo, ale o swoich "dziełach" napisałem już wszystko. No, może prawie wszystko (wiem, wiem: "prawie" robi wielką różnicę...). Ale (moim zdaniem) wystarczy.
Ten post jest niejako przeprosinami za kilkutygodniową nieobecność na nim muzyki. Po prostu: zrezygnowałem z płatnego serwisu, na którym utrzymywałem kiedyś firmową witrynę, potem już tylko pliki mp3, a ostatnio intensywnie poszukiwałem odpowiedniego hostingu. Żaden jednak nie oferował strumieniowania mediów, a na blogu panowała złowróżbna cisza. I tak do dziś.
W końcu znalazł się taki, a w ramach przeprosin za głuchą ciszę - pierwszy utwór, który zagrałem i zaśpiewałem z Rock Operą. Po dopisaniu tekstu, bo chłopaki grali go wcześniej w wersji instrumentalnej (z Kolinsem na gitarze).
Panie i panowie: "Taki sam", muz. S. Sikora, sł. B. Świerczewski... Rock Opera.