środa, 27 lutego 2013

"Fuck Opera!"

Takim właśnie mianem ktoś (sprayem na murze) określił ostatni zespół, z którym grałem w XX wieku, czyli Rock Operę. Czy sprawiedliwie? Nie sądzę. Ani wcześniej, ani już nigdy później nie pojawił się w Piszu zespół z pogranicza art-rocka i metalu progresywnego - muzyka grupy nie zawsze była łatwa w odbiorze, zwłaszcza że gros repertuaru stanowiły utwory instrumentalne.
Korciło mnie, żeby opisać dzieje zespołu, ale...
Publikacja kilku utworów powinna wystarczyć zarówno za część dźwiękową, jak i opisową, dość napisać, że pierwszy publiczny występ zakończył się owacją (bardzo różnej) publiczności na stojąco. Janusz Papaj, dziennikarz Radia Białystok, który był przewodniczącym jury na giżyckiej Musicoramie '91, ogłaszając wyniki stwierdził "Jak to nie wiecie, kto wygrał? Rock Opera, potem długo, długo nic i dopiero...". Koncert na plaży w Piszu z Fiu! i Ogrodem Wyobraźni był przez tych ostatnich wysłuchany w takim skupieniu, że aż nam się głupio zrobiło, to był przecież zespół-legenda...

A czego możecie posłuchać?
Trzech utworów nagranych na próbach razem z kilkoma innymi w składzie: Sławek Sikora (instr. klawisz.), Piotrek Glazer (bas), Franek Pietraszko (perkusja) i autor bloga (gitara), który czasami również śpiewał, ale akurat nie tu. :) Wszystkie kawałki są autorstwa duetu Świerczewski/Sikora.
  1. I nastał dzień ósmy (instr.),
  2. Gość weselny (instr.),
  3. Mroki Średniowiecza (instr.).
Ostatni z utworów zawsze budził emocje u słuchaczy: jedni nazywali go "perełką", inni chcieli odkupywać prawa autorskie, itp. Zresztą, sami posłuchajcie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz